Niepodległość, 1983, Numer 21

Józef K. - Jak opozycja może skomplikować czerwonym wybory?

 
  Czas płynie szybko. Co dzień czerwoni zaskakują nie tylko prostego człowieka, ale co gorzej także działaczy podziemia. Aby raz zrobić coś na odwrót, chcemy wystąpić z nową inicjatywą, która wyprzedzi Czerwonych o wiele miesięcy. Pragniemy, by najbliższe wybory stały się dla nich koszmarem z gatunku „ludzie stoją pod komitetem” a dla opozycji związkowej, społecznej i politycznej stanowiły przynajmniej częściowy sukces.

Co można zrobić z wyborami? Są trzy możliwości, pokrótce przedstawimy każdą z nich:

1. BOJKOT WYBORÓW jest najczęściej zalecaną metodą tzw. moralnej i szlachetnej opozycji. Dla wprawnych w urządzaniu fars wyborczych Czerwonych, bojkot to nie problem, sami wrzucą kartki do urn i z głowy. Frekwencja będzie taka jaka będzie potrzebna. Bojkot wyborów to na pewno rzecz szlachetna, ale dobra do polecenia w krajach demokratycznych. Wzywający do bojkotu jakby jeszcze nie zauważyli, gdzie żyją.

2. SKREŚLANIE WSZYSTKICH KANDYDATÓW jest aktem obywatela najbardziej zorientowanego w prawach pozostawionych mu przez czerwonych. Wg ordynacji wyborczej, jest to głos ważny a nie oddany na listę FJN (teraz będzie to Proncie), więc przeciw komunistom. Oficjalnie, podawano niezmiennie, że w Polsce jest od 80 do 100 tys. takich czarnych owiec, ilu takich było naprawdę nikt nie wie. Dlatego skreślając wszystkich wykorzystujemy wprawdzie swoje szczątkowe czerwone prawa wyborcze, ale nie mamy żadnej szansy wpłynięcia na wynik wyborów, bo Czerwoni i tak podadzą oficjalnie co zechcą.

3. WRZUCANIE PUSTYCH KOPERT i oddawanie kartek społecznym komisjom skrutacyjnym (tajnym). W obecnej sytuacji pomysł wydaje nam się najlepszy, słyszeliśmy o nim kilkakrotnie (po marcu ’68, w niektórych akademikach), ale nie dysponujemy dowodami. Poniżej chcielibyśmy przedyskutować motywację i organizację akcji. Spodziewamy się szerokiej dyskusji nad naszą propozycją w prasie podziemnej, chyba że TKK osiągnie upragnione „porozumienie” z władzami, wezwie do głosowania bez skreśleń. Liczymy też na udział w dyskusji czerwonych środków masowego przekazu oraz dziennikarzy z wrogich Polsce ośrodków. Wydaje się nam (choć komunizm jest niepoznawalny i nieobliczalny), że czerwoni nie zmienią ordynacji wyborczej, bo przecież dla uznania odnowy wystarczy, że FJN WYSTAWIŁ PRONCIE.

Wyobraźmy sobie, że nasze propozycje byłyby powszechnie przyjęte i dochodzi do wyborów. Idziesz więc Czytelniku do lokalu wyborczego, bierzesz kartkę i kopertę, posuwasz do kabiny i tam dokonujesz czynu wyborczego – kartkę chowasz do majtek. Wychodzisz, idziesz z uśmiechem i lekko drżąc ze strachu wrzucasz do urny pustą kopertę. To naprawdę niewiele. Jest 0% szans, że komuś coś zrobią, zawsze i tak ok. miliona ludzi chodziło do kabiny – to za wielu na internowanie. Po tym akcie odwagi powoli, bez pośpiechu następuje mozolne społeczne zbieranie podwędzonych kartek. Niech to zajmie nawet rok. Czerwoni i tak już po kilku dniach muszą ogłosić wynik i z przyzwyczajenia akceptacja ich dyktatury będzie niesłychanie powszechna -–osiągną na pewno 90% głosów ważnych, oddanych na FJN (przepraszam – Proncia). My w tym czasie po cichu, odwrotną drogą niż krąży prasa podziemna, przez całą tę siatkę znajomych, będziemy zbierać kartki. Tę pajęczynę powiązań, niewidoczną dla Czerwonych, zawdzięczamy okresowi Solidarności, kiedy to ludzie mogli się poznać. Jak ktoś będzie się bardzo bał, to mógłby przesłać kartkę do osoby cieszącej się jego zaufaniem. Dla Czerwonych byłby to koszmar senny nie do opanowania. Wynikami pracy takich komisji skrutacyjnych należałoby zainteresować międzynarodowe organizacje, dbające o poszanowanie praw człowieka. Taki numer – coś na kształt metod Gandhiego – będzie w świecie niesłychanie życzliwie przyjęty (może pokojowa nagroda Nobla dla „NIEPODLEGŁOŚCI” i kupimy sobie nowy powielacz?). Pierwsze strony gazet murowane. Także dla pozostałych kolonii ZSRR, z podobnymi farsami wyborczymi, coś do naśladowania. Nie liczymy od razu na pełen sukces – „NIEPODLEGŁOŚĆ” cechował zawsze realizm.

Jako sukces, oczywiście widzimy nie obalenie Czerwonych w tak prymitywny sposób, ale zrobienie im pewnej krzywdy, zarówno w Polsce jak i na świecie. Sukces – dla naiwnych – mógłby wynikać z prostej matematyki – wszystkie odmiany Solidarności plus rodziny – to 99% kartek wyborczych. My szacujemy powodzenie akcji na jakieś 25%. Nie wszystkich naszych zwolenników uda się nam przekonać, że warto i że nic im nie grozi. Będą także kłopoty z organizacją zebrania i policzenia kartek.

Czy 25% to dużo? Ależ tak, bo niedługo wybory do tzw. Sejmu i po próbie generalnej podczas wyborów do rad narodowych można by skłonić Czerwonych do pozbycia się funkcji Sejmu, jako demokratycznie wybranego parlamentu. Czerwoni bez Sejmu rządzić będą dokładnie tak samo, ale wreszcie pewien odłam opozycji nie będzie mógł już wzywać do wysyłania tam petycji i listów. Jeszcze raz chcemy podkreślić, że podczas poprzednich wyborów ten pomysł był nierealny. Nie istniały społeczne powiązania i sieć zaufania, nie można więc było się pokusić o zbieranie kartek. Dziś jest inaczej. Istnieje też niemała podziemna baza wydawnicza, zdolna do rozpropagowania tej akcji i podsumowania jej wyników niezależnych od prasy światowej.

Co może po złożeniu takiej propozycji zrobić Czerwony? Spróbujmy doradzić, może doczekamy się podziękowań w prasie, radiu i telewizji oraz ułaskawienia w wypadku wpadki. Zgłaszamy trzy propozycje.
1. Zlikwidować wybory. Jest to sposób najprostszy, lecz pozbawia Czerwonych przyjemności rządzenia na podstawie mandatu poddanych. Pewno więc tej propozycji nie kupią.
2. Wcielić uprawnionych do głosowania do formacji umundurowanych – wojska, milicji, straży pożarnej itp. i nakazać głosować w szyku zwartym – jak w latach czterdziestych. Resztę zamknąć w internatach i więzieniach, a pozostałych na wolności pozbawić praw wyborczych. Jest to trudne choć wykonalne. Pewni czerwoni paralitycy, jak Machejek, już dawno coś takiego doradzali. Przewidujemy nieprzychylne reakcje na Zachodzie i kłopoty z kredytami.
3. Skoro reakcja może ukraść kartki wyborcze, to należy je zlikwidować. Trzeba sprowadzić z Zachodu, zamówić w RWPG lub zrobić w warsztatach MSW, wojska czy KC maszyny do głosowania. Maszyna jest duża, trudno ją wynieść, a obsługiwana przez odpowiednich specjalistów, z góry zna wyniki wyborów. Jest jednak kilka problemów. Głosujący musi wejść do kabiny i tam naciskać odpowiednie guziki maszyny. Jest to sprzeczne z pragmatyką wyborczą socjalizmu – wymuszone głosowanie jawne (droga stolik – urna). Nikt też jeszcze nie wymyślił na świecie jak przy pomocy maszyny głosować bez skreśleń.

Jest jednak jeszcze jedna propozycja dla Czerwonych – nie robić nic! Nasza szlachetna i moralna opozycja domagająca się jak najszybszego porozumienia z Czerwonymi i tak się obrazi i ogłosi bojkot. Jeśli czytelniku zapamiętałeś, co pisaliśmy na początku, to wiesz, że to czerwonych urządza.

Regularni czytelnicy naszego pisma zdziwią się, że to my wzywamy do powszechnej akcji społecznego nieposłuszeństwa. Rzecz jednak w tym, że im bardziej będziemy świadomi przysługujących nam w sposób przyrodzony praw, tym bardziej zbliżymy się do Niepodległej Polski i z większą świadomością będziemy szkodzili Czerwonym. Od początku 1982 roku celem „NIEPODLEGŁOŚCI” było rozpolitykowanie Polaków. Wydaje się nam, że dyskusja nad wyborami przyczyni się do tego.